Trzymając pieniądze w domu, istnieje większe ryzyko ich utraty, np. na skutek włamania. Ponadto gotówka nie ma szans na wypracowanie jakichkolwiek zysków. Gdzie lepiej trzymac pieniądze w banku czy w domu? Na początku należy szczerze odpowiedzieć – nie można w 100 proc. bezpiecznie przechowywać pieniędzy w domu.
Prawie 40 proc. więcej turystów z Polski chce tego lata odpoczywać w Chorwacji. To nie tylko efekt poszukiwania tzw. bezpiecznych kierunków. Porównanie kosztów wypoczynku przynosi zaskakujący efekt: wakacje nad Adriatykiem nie odbiegają pod tym względem znacząco od wyjazdu z biurem podróży nad polskie przeanalizował rezerwacje tzw. Wysokiego sezonu letniego (od 24 czerwca do 31 sierpnia) założone do 6 czerwca przez turystów, którzy wybierają się do Chorwacji z biurami podróży. W rankingu popularności na nadchodzące lato znalazła się ona na wysokim, szóstym miejscu. Odsetek wybierających adriatyckie plaże Chorwacji zwiększył się do 4 proc. (z 3,2 proc. i 8. miejscem w rankingu w porównaniu z latem 2015). Wzrost na kierunku wyniósł blisko 40 Chorwacja to kraj uznawany przez turystów za bezpieczny a takie destynacje w tym sezonie są szczególnie poszukiwane – komentuje Radosław Damasiewicz, dyrektor marketingu i e-commerce takich preferencji jest wzrost średniego kosztu pobytu na osobę. Za chorwackie wakacje w lecie 2016 turyści pozostawiają przeciętnie 1870 zł od osoby. W zeszłym sezonie było to 1670 zł. Ten średni koszt wypoczynku odbiega znacznie od średniej rynkowej, wynoszącej ok 2650 zł. Wytłumaczenie jest proste: o ile w skali całego rynku docieranie do wakacyjnych destynacji samolotem wynosi ponad 90 proc. wszystkich podróży z organizatorami wypoczynku, to w wypadku Chorwacji jest to zaledwie 23 proc. natomiast dojazd własny stanowi niemal 60 proc. a dojazd autokarem – ok 18 niższy koszt pobytu wpływa mocno struktura zakwaterowania. Polscy turyści wybierają w Chorwacji przede wszystkim apartamenty i hotele 2* (17 proc.) oraz hotele 3* (aż 60 proc.) podczas gdy w wypadku całego rynku jest to odpowiednio ok 4 i ok. 33 proc.. Chorwackie wakacje w standardzie 4* wybiera raptem 16 proc. polskich turystów wyjeżdżających z biurami podróży, podczas gdy średnia dla całego rynku to ok. 60 proc. Jeśli porównamy standard hoteli, wybieranych przez polskich turystów w Chorwacji i w Polsce, okaże się że jest on zbliżony. W wypadku wakacji w naszym kraju również przeważają urlopy w apartamentach i hotelach niższej kategorii 2* i 3* to ponad 60 proc. rezerwacji) choć w Polsce w hotelach 4* urlop rezerwuje ok 25 proc. turystów. Za taki standard wypoczynku w Polsce turyści płacą przeciętnie ok. 1380 zł, a więc ok. 500 zł mniej niż w Chorwacji. Jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że niemal wszystkie rezerwacje wakacji w Polsce są z dojazdem własnym, to ta różnica odpowiada mniej więcej kosztom dojazdu samochodem do Chorwacji (paliwo, opłaty autostradowe itp.) Wypoczynek w Chorwacji i w Polsce oprócz ogromnego odsetka dojazdów własnych ma jeszcze jedną wspólną cechę – często organizowane są na własną rękę.– To po trosze tradycja, po trosze efekt braku dogodnych połączeń lotniczych a po trosze brak bariery językowej, jak w wypadku Grecji, Hiszpanii czy Włoch – zauważa Radosław ofertyMateriały promocyjne partnera
Notowania funduszy obligacji powinny się wypłaszczyć, a w drugiej połowie 2022 r. może być znów dobry moment, żeby kupować fundusze obligacji. Niniejsza rozmowa jest wycinkiem podcastu, w którym Michał Krajczewski opowiadał o prognozach inwestycyjnych na 2022 r. Cały podcast jest do posłuchania pod tym linkiem.
Połączone London Stock Exchange i Deutsche Börse będą największą grupą giełdową w Europie, mając w sumie wartość kapitałową w okolicach 8 milionów dolarów. Największe na świecie są nowojorskie giełdy NYSE i NASDAQ, przy czym ta druga ma "tylko" 2 biliony dolarów przewagi na UkTopCo, jak ma nazywać się nowy twór. ZOBACZ TEŻ: Z Polski do Niemiec taniej! Połączenie Krzyż - Gorzów Wielkopolski-Berlin wreszcie działa To nie pierwszy pomysł na łączenie europejskich giełd w konglomeraty. W 2000 roku powstało Euronext, fuzja parkietów w Paryżu, Amsterdamie, Lizbonie i Brukseli, a trzy lata później giełdy skandynawskie i bałtyckie połączyły się w OMX. Niecała dekadę temu ta pierwsza połączyła sie ze słynną giełdą z Wall Street, rok później OMX przejął drugi gigant z Nowego Jorku - NASDAQ. ZOBACZ TEŻ: Ta firma zawładnęła umysłami. Poznaj historię Apple Liczą wszystkie giełdy w Europie, zeszły rok był lepszy od 2014 o 1,7 procenta. Jednak największe giełdy - angielska LSE, Euronext, Deutsche Boerse, SIX Swiss i NASDAQ OMX urosły od kilku do kilkunastu procent. Duży spadek zaliczyły giełdy w Madrycie - ponad 12 procent i Stambule - az o 18, 5 procenta. Z raportu, który obejmuje podróże w terminie od 19 czerwca do 30 września, wynika, że podobnie jak przed rokiem, największym zainteresowaniem cieszą się Turcja, Grecja i Egipt. – Plany wakacyjne Polaków w tym roku praktycznie nie odbiegają specjalnie od tych zeszłorocznych – tłumaczy w rozmowie ze Strefą Biznesy, Marzena German Zaległości firm targowych wobec dostawców i banków poszły w górę. Z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK wynika, że średnie przeterminowane zadłużenie firmy handlującej na bazarze, licząc łącznie kredyty i faktury, wynosi 27 353 zł. Jednak nasilająca się moda na klimat i estetykę z okresu PRL-u może przełożyć się na większy ruch na targowiskach i długi sprzedawców z targowiskZaległości firm targowych wobec dostawców i banków poszły w górę. Z danych zgromadzonych w Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor i bazie informacji kredytowych BIK wynika, że zaległości firm zajmujących się sprzedażą na targowiskach i straganach wzrosła o niecałe 8 mln zł do 79,4 mln zł. Średnie przeterminowane zadłużenie firmy handlującej na bazarze, licząc łącznie kredyty i faktury, wynosi 27 353 zł. Jeżeli popatrzymy na dane z poszczególnych województw, to pod względem liczby dłużników, jak i kwoty zaległości dominują Mazowsze, Górny i Dolny Śląsk oraz Wielkopolska. Znaczącą liczbę niesolidnych płatników mają też woj. małopolskie i co lubimy bazary? Z badań na temat stosunku Europejczyków do targowisk, które zrealizowano przed ponad dekadą dla Komisji Europejskiej wynika, że entuzjazm Polaków do takich zakupów nie miał sobie równych na całym kontynencie. Deklarowaliśmy, że cenimy je za regionalny charakter i świeżość produktów. Niemal połowa z nas na targowiskach i bazarach kupowała świeże owoce i warzywa, a 29 proc. również mięso. Co piąty Polak szukał tam odzieży lub obuwia, choć zauważał, że towary te miewają niższą jakość, to jednak zwykle rekompensowała to atrakcyjna cena. W czasach galopującej inflacji argument niższej ceny nabiera większego znaczenia. Z perspektywy czasu widać, że biznes ten jednak się kurczy i podlega ogólnorynkowym trendom koncentracji. Liczba stałych punktów sprzedaży w latach 2010-2020 zmalała o jedną piątą, a tych otwartych codziennie nawet o jedną trzecią. W najmniejszym stopniu, ale również, ubyło targowisk sieć sklepów omija zakaz handlu w niedzieleRekordowo niskie bezrobocie. Najniższy wynik od 1990 roku – Niewykluczone jednak, że nasilająca się moda na klimat i estetykę z okresu PRL-u wpłynie na większy ruch na targowiskach, bo choć nie do końca słusznie, to w Polsce kojarzą się one głównie z tamtymi czasami. Ale o atrakcyjności zakupów na bazarach przypominają też liczne zagraniczne podróże rodaków, w trakcie których, wizyta na lokalnym targu jest jednym z obowiązkowych punktów. Jakby nie patrzeć, targowiska mają ogromne szanse utrzymać pozycję w handlu detalicznym, choć z pewnością, tak jak cały handel, powinny poświęcić więcej uwagi promocji i przyciąganiu uwagi potencjalnych klientów – zwraca uwagę Sławomir Grzelczak, prezes BIG ofertyMateriały promocyjne partnera Przelew z zagranicy na polskie konto najlepiej wysłać online, z jednym z serwisów specjalizujących się w międzynarodowych przelewach. Oto jak przesłać pieniądze z zagranicy na konto w Polsce: Wejdź na stronę Monito.com, aby sprawdzić, który serwis oferuje najtańszy przelew. Załóż darmowe konto.
Wielu z nas wciąż przechowuje swoje oszczędności w domu. Zamiast wpłacić je na bezpieczne konto bankowe, przechowujemy gotówkę w symbolicznej szufladzie ze skarpetami. Oszczędności w domu nie są tak bezpieczne jak w banku- są jednak pewne miejsca, gdzie można je przechować, które są mniej oczywiste niż świnka-skarbonka, słoik czy właśnie szuflada z bielizną. Nieco z przymrużeniem oka wskażemy Wam 12 takich miejsc. Zobaczcie! 1. Zawinięte w folie aluminiową i schowane w lodówce Choć brzmi to jak niedorzeczny pomysł, to jednak jest w nim element zaskoczenia- a o to właśnie chodzi, prawda? Tak przechowana gotówka zakamufluje się pośród innych produktów spożywczych i nie wzbudzi niczyich podejrzeń. 2. W kieszeniach kurtek i żakietów Komu chciałby się sprawdzać kieszenie wszystkich kurtek i marynarek w poszukiwaniu ukrytej gotówki? 3. W kojcu dla psa Umieść gotówkę w kopercie i schowaj ją w domku swojego zwierzaka- w kojcu dla psa, na leżance dla kota, za klatką dla świnki morskiej. 4. W donicach Gotówkę schować można tez w donicach. Trzeba jednak oznaczyć, w których się ona ukrywa, aby przypadkowo nie zalać koperty w czasie podlewania. 5. W książkach Nie ma lepszego sprzymierzeńca, niż regał pełen książek. Im więcej, tym lepiej- potencjalnemu złodziejowi trudniej będzie odnaleźć pozycję, w której skrywają się pieniądze. 6. W spiżarni Szafka pełna ziemniaków czy cebuli? Koperta z gotówką pośród warzyw z pewnością nie zostanie łatwo odnaleziona. 7. W butach Kolejne zaskakujące miejsce na schowek, którego nikt nie będzie podejrzewał. W końcu opłaciło się kupowanie tylu par obuwia! 8. W pokoju dziecięcym Pokój dla dzieci to wymarzona kryjówka. Jest w im mnóstwo przedmiotów, które mogą posłużyć jako schowek. Wystarczy puścić wodze wyobraźni. 9. W ogrodzie Sposób naszych przodków- zakopywanie wartościowych przedmiotach w ogrodzie- okazuje się być jednym z najbardziej efektywnych. 10. W domowym pokoju ćwiczeń Domowa siłownia jest kolejnym pomieszczeniem, w którym niezauważanie skryć można kopertę z gotówką. 11. W piwnicy win W piwnicach win jest zazwyczaj ciemno, mnóstwo w nich zakamarków i skrytek- dzięki temu pomieszczenie to idealnie nadaje się na skrytkę. 12. W fałszywym stopniu Fałszywy stopień w schodach to ostatnie z zaskakujących, oryginalnych miejsc, gdzie przechować można oszczędności w gotówce. 20 pomysłów na sypialnię, które warto skopiować
Za 8 tys. zł można przez internet kupić spółkę w Indiach, która według reklamy pozwoli uniknąć komornika. Dłużnicy zakładają też konta w Czechach i w Niemczech - by polscy wierzyciele nie mieli do nich dostępu ?Spółka ? Gall Anonim ?. Konto bankowe i dane osobowe są całkowicie poza zasięgiem komo
"Mówi się często, że Polaków się wykorzystuje za granicą, ale proszę mi uwierzyć, że Polak też potrafi wykorzystać cudzoziemca i być w stosunku do niego naprawdę okrutny". O tym, jak wygląda handel ludźmi w Polsce, jak nie dać się oszukać oraz dlaczego jako społeczeństwo zgadzamy się na cierpienie ofiar, rozmawiamy z Joanną Garnier – wiceprezeską Fundacji przeciwko Handlowi Ludźmi i Niewolnictwu La Strada, która od ponad 26 lat pomaga ofiarom handlu uczyć się żyć na nowo. Na świecie żyje 40 mln niewolników, w tym co najmniej kilkanaście tysięcy w Polsce – wynika z danych Globalnego Indeksu Niewolnictwa. Są to jednak wyłącznie szacunki, prawdziwe wartości mogą być dużo wyższe "To, czego doświadczyła w domu, było dla niej większą traumą niż sprzedanie do domu publicznego w Niemczech. Dlatego uciekła i wolała spać w śmietnikach. Miała tylko 15 lat" - mówi Joanna Garnier o jednej z ofiar Handel ludźmi w Polsce to nie tylko zmuszanie do prostytucji. "To również historie Filipińczyków, którym zabiera się paszporty, i Ukrainek, którym się nie płaci" "Ofiary handlu ludźmi możemy spotkać w restauracjach, na budowie, targu, fabryce – są wśród nas. Mirosław K. umieszczał migrantów w drogich restauracjach. Restauratorzy się rozliczali z nim, ale on ludziom już nie płacił. Zmuszał ich, aby na kolanach błagali o jakiekolwiek pieniądze. Ci restauratorzy nie wiedzieli, co się dzieje? Czy może nie chcieli wiedzieć?" - zastanawia się Garnier Więcej wywiadów znajdziesz na stronie głównej Laura Maksimowicz: Ile wart jest człowiek w XXI w.? Jaką cenę ma ludzkie życie? Joanna Garnier: Człowiek nigdy w historii nie był tak tani jak w XXI w. W starożytności czy w czasach niewolnictwa w Ameryce utrzymanie niewolnika wiązało się z konkretnym kosztem, a obecnie ta cena dramatycznie spadła. Można nawet powiedzieć, że wszystkich stać na wynajęcie niewolnika, bo też kwoty płacone ludziom za ich pracę są stawkami minimalnymi albo zerowymi. Świat jest spragniony tanich towarów i usług, więc skądś je trzeba brać. Handel ludźmi kojarzy się nam z historią, koloniami, ale raczej nie ze współczesną Europą, z Polską. Jak wygląda dziś niewolnictwo? Dzisiaj niepotrzebne są łańcuchy czy kajdany, bo ofiary handlu ludźmi są osobami tak zmanipulowanymi, że nie decydują się na ucieczkę, boją się odejść. Niewolnictwo XXI w. odbywa się w białych rękawiczkach. W większości sytuacji go po prostu nie widzimy. Niektórzy są zamknięci w pomieszczeniach, w których pracują. Jednak to nie musi zawsze tak wyglądać, że praca przymusowa przypomina więzienie. Oprawca zatrzymuje swoją ofiarę przy sobie, ponieważ przekonał ją, że nie może odejść. Osoba taka jest tak sterroryzowana i zmanipulowana, że uważa, że jej pracodawca jest absolutnie wszechmocny – może wszystko, nawet pozbawić ją życia. Ludzie, którzy wykorzystują pracę niewolniczą są często szanowanymi obywatelami, którzy np. udzielają się w społecznościach lokalnych, wspierają oddolnie inicjatywy, a przy okazji mają gdzieś swoje pola czy fabryki, w których zatrudniają cudzoziemców lub Polaków i płacą im głodowe stawki lub w ogóle nie płacą. Współczesny handel ludźmi najczęściej kojarzy nam się z seksbiznesem, zmuszaniem do pracy seksualnej. Jak duży jest to proceder? Trudno powiedzieć. Ostatni dostępny raport Eurostatu pochodzi z 2015 r. i według niego ponad 60 proc. handlu ludźmi stanowi handel kobietami do seksbiznesu. My jako Fundacja La Strada w swojej pracy mamy mniej przypadków seksbiznesu niż pracy przymusowej. Natomiast to cały czas się zdarza i nie ma co ukrywać, że ta forma handlu ludźmi budzi największe kontrowersje i ekscytację w społeczeństwie. Mówiąc cynicznie: seks i przemoc zawsze się najlepiej sprzedają. To się wydaje ludziom interesujące. Bardziej martwimy się o kobiety wykorzystywane w domach publicznych, a już nie troszczmy się o pracownika pochodzącego z Azji i Ameryki Łacińskiej, który pracuje kilkanaście godzin na plantacji i dostaje posiłek raz dziennie, a jego pensja pomniejszana jest o dziwne opłaty, które wymyśla sobie pracodawca. Do La Strady trafia wiele poszkodowanych osób. Trudno wartościować czyjeś nieszczęście, ale na potrzeby tej rozmowy zadam pytanie, czy jest historia, która wstrząsnęła panią najbardziej? Kiedyś trafiła do nas 20-letnia dziewczyna, która uciekła z domu, mając 15. Trochę się włóczyła po swoim rodzinnym mieście, spotkała po drodze „dobrego wujka”. Wiadomo, „wujek” ją wziął do domu, oczywiście wykorzystywał seksualnie, bo taka pomoc często nie odbywa się za darmo. Dziewczyna w końcu mu się znudziła, więc zadzwonił do znajomego, który powiedział, że się nią zajmie. Zawiózł ją do domu publicznego w Niemczech przy granicy. Ona tam mniej lub bardziej pokornie pracowała, ale była też na tyle świadoma, że w którymś momencie stwierdziła, że nie chce tak dalej żyć. Uciekła i trafiła do organizacji niemieckiej, która pomogła się jej pozbierać. Dostała odszkodowanie w Niemczech za wyzysk, co tam nie zdarza się często, a w Polsce graniczy z cudem. Potem wróciła do Polski i trafiła do nas. Do dzisiaj pamiętam dwie rzeczy. Przede wszystkim ona nam nigdy nie powiedziała, dlaczego uciekła z domu. Nie mam pojęcia, co tam się wydarzyło, ale podejrzewam, że to, co tam się działo, było straszniejsze niż to, co się wydarzyło później, bo każda próba poruszenia tego tematu kończyła się zaciśnięciem szczęk. Czasami myślałam, że doświadczenie zmuszania do prostytucji chyba nie było dla niej tak straszne jak to, co się wydarzyło w rodzinnym domu, co zmusiło ją do ucieczki i spania po śmietnikach. Czasami nadal o niej myślę, zastanawiam się, jak ułożyła sobie życie, bo trauma cały czas musi w niej siedzieć. Wspomniała pani, że handel ludźmi nie dotyczy tylko kobiet, które są sprzedawane na Zachód. Z jakimi jego formami mamy jeszcze do czynienia? Mamy do czynienia z przede wszystkim różnego rodzaju pracą przymusową w wielu sektorach gospodarki. Ludzie są wykorzystywani wszędzie. Podczas pandemii wiele osób straciło pracę, ale też mnóstwo osób zdecydowało się zostać w pracy, w której warunki nie były do końca dobre. Spotykałyśmy się w fundacji z ludźmi, którzy godzili się na zawyżanie norm, zmniejszanie pensji, prace w nadgodzinach bez zapłaty, bo bali się, że w ogóle stracą pracę. Niektórzy zgadzają się na wyzysk, bo nie widzą innego wyjścia, bo lepiej zarobić cokolwiek, niż nie zarobić nic. Dalszą część tekstu znajdziesz pod wideo: Jak wygląda więc handel ludźmi w Polsce? Handel ludźmi w Polsce na pewno dotyka przede wszystkim obcokrajowców. Wynika to z tego, że imigrant, który przyjeżdża, nie zna warunków panujących w Polsce, zazwyczaj też nie zna języka. Przybywa uzbrojony w wiedzę, którą dostał od pośrednika w swoim kraju, a ona jest często tym, co wyjeżdżający chce usłyszeć. A on chce usłyszeć, że praca będzie lekka, łatwa i przyjemna. Że zarobi dużo pieniędzy, np. 2 tys. czegoś tam. I taki człowiek myśli sobie, że skoro jedzie do Europy, a w Europie jest euro, więc na pewno zarobi 2-3 tys. euro. A na miejscu się okazuje, że jest to 2 tys. zł i do tego brutto. Może się okazać, że to, co powiedział werbownik, bardzo różni się od tego, co pracownik zastał na miejscu. Nagminne jest, że warunki pracy są zupełnie inne od tych, które obiecywano. Ludziom się obiecuje pokoje dwuosobowe, a tymczasem zmuszeni są mieszkać w hali fabrycznej, w której pracują. Pośrednicy obiecują bezpłatne zakwaterowanie, a po przyjeździe odciągane są z pensji koszty noclegu. Te mechanizmy znamy od lat. W podobnej sytuacji są Polacy wyjeżdżający do Niemiec, Holandii czy Wielkiej Brytanii. Obcokrajowiec, zwłaszcza słabo zorientowany, niewykształcony jest modelową ofiarą. Często jedynym wyjściem jest ucieczka. Co z Polakami? Często padają ofiarą handlu ludźmi w ojczyźnie? Wśród naszych rodaków wykorzystywane są najczęściej osoby nieporadne życiowo. Osoby w kryzysie bezdomności trafiają np. do gospodarstw rolnych, niewielkich fabryk, gdzie pracują za wikt i opierunek. Śpią w stodołach. Ludziom wydaje się niestety, że osoba bezdomna nie zasługuje na żaden szacunek, można ją potraktować podle i wykorzystywać w pracy, obrażać, a w ramach zapłaty wręczać piwo, a potem wyrzucić. Szczególnie podatne na wykorzystanie są osoby zdesperowane, w trudnej sytuacji życiowej, w kryzysie bezdomności, słabo wykształcone, takie, które wyszły z więzienia i nie mają dokąd wrócić. Podatne na handel ludźmi są też osoby z niepełnosprawnością intelektualną. Kobiety upośledzone w stopniu lekkim czy umiarkowanym rekrutuje się do domów publicznych, ponieważ często nie zdają sobie sprawy z tego, co się z nimi dzieje. A następnie wykorzystuje się je bez litości. Z jakich zakątków świata pochodzą obcokrajowcy wykorzystywani w Polsce? Najczęściej są to obywatele Ukrainy, Białorusi, Mołdawii. Mieszkańcy byłego Związku Radzieckiego, osoby z Gruzji, Kazachstanu, Bułgarii. Przy czym od lat kobiety z Bułgarii trafiają w Polsce do seksbiznesu. Ponieważ przed pandemią polska gospodarka przeżywała rozkwit, pracodawcy poszukiwali rąk do pracy także poza Europą. Stąd wiele osób było ściąganych do nas do pracy w przetwórstwie z Filipin, Nepalu, Indii czy Wietnamu. Przyjeżdżają również osoby z Afryki, a ostatnio także z Ameryki Łacińskiej. Mamy takie poczucie, że z jednej strony polscy pracodawcy są naprawdę w trudnej sytuacji, bo ludzie odeszli, część zdecydowała się zmienić pracę lub wyjechała, więc poszukują nowych pracowników. Z drugiej strony te „ręce do pracy” chcą mieć jak najtaniej – zamiast godziwie zapłacić ludziom, zatrudniają ich po kosztach. Wychodząc z założenia, że przeciętny Filipińczyk ma tak daleko do domu, że nie ucieknie, nie będzie miał dokąd pójść. Wciąż zdarzają się przypadki pracodawców, którzy wolą zapłacić karę za nielegalne „zatrudnienie”, niż płacić ludziom. Do tego dochodzą nieuczciwi pośrednicy, którzy tworzą fikcyjny dług za „załatwienie pracy”. Jaka jest skala problemu handlu ludźmi w Polsce? Kilkanaście tysięcy osób rocznie może być wykorzystywanych w Polsce do pracy niewolniczej. Są to jednak wyłącznie szacunki. Ofiar handlu ludźmi nie widzimy, one się nam nie ujawniają. Albo nie chcemy ich zobaczyć. Nie mamy w sobie wystarczającej empatii, aby się zainteresować. Kilka lat temu trafiła do nas grupa kobiet z Afryki, które dowiedziały się o Fundacji La Strada od zupełnie przypadkowej osoby. Jedna z tych pań przyszła pewnego dnia do kościoła i płakała. Zupełnie obca kobieta się nią zainteresowała i zapytała, dlaczego płacze, co się jej stało? Dziewczyna opowiedziała jej, że pracują w bardzo ciężkich warunkach, kilkanaście godzin na dobę. Pracodawcy byli w stosunku do nich wyjątkowo okrutni, musiały wykonywać pracę siłową przeznaczoną dla mężczyzn, przenosić ogromne ciężary. W pracy doświadczyły też przeogromnego rasizmu. Nieznajoma kobieta z kościoła pomogła jej zadzwonić do fundacji, a one następnego dnia już do nas przyjechały. Część z nich była dobrze wykształcona, mówiły po angielsku, a były traktowane w Polsce, jakby nie zasługiwały na nic. Mówi się często, że Polaków się wykorzystuje za granicą, ale proszę mi uwierzyć, że Polak też potrafi wykorzystać cudzoziemca i być w stosunku do niego naprawdę okrutny. Wychodzi na to, że ofiary handlu ludźmi możemy spotkać w restauracjach, na budowie, targu, fabryce – są wśród nas. Jak najbardziej. Przypomnę słynną sprawę Mirosława K., którego skazano za handel ludźmi. Sprowadzał z Ukrainy ludzi do Warszawy i umieszczał ich jako pracowników w drogich restauracjach na kuchni. Ludzie pracowali na pierwszej zmianie w jednym miejscu 8 godz., po czym Mirosław przewoził ich na drugą zmianę do kolejnej restauracji na następne 8 godz. Niekiedy pracowali tak przez cały tydzień. Nie mieli czasu się wyspać, nie mieli też badań sanepidowskich. Owszem, restauratorzy się rozliczali z panem Mirosławem, ale on ludziom już nie płacił. Zmuszał ich, aby na kolanach błagali o jakiekolwiek pieniądze. W środku nocy urządzał wielogodzinne przesłuchania. My też się czasami zastanawiamy, czy naprawdę ci restauratorzy nie wiedzieli, co się dzieje? Czy może nie chcieli wiedzieć? Osoby zajmujące się handlem ludźmi najczęściej kojarzą się nam z gangsterami rodem z filmów. To może nas zmylić, bowiem często handlarze są dobrze wykształconymi i elegancko ubranymi biznesmenami, których nikt nie podejrzewa. Może tak być. Z jednej strony widzimy przedsiębiorcę, kogoś, kto ciężko pracuje na nasze PKB, a z drugiej strony nie widzimy w nim osoby, która nielegalnie zatrudnia ludzi i ich wykorzystuje. Oferuje pracę bez ubezpieczenia, za głodowe stawki. To nie jest tak, że handel ludźmi odbywa się w miejscach podejrzanych, podrzędnych. Handel ludźmi może odbywać się w zupełnie normalnych zakładach pracy. Jak ludzie reagują, gdy dowiadują się, że ktoś był współczesnym niewolnikiem? O ofierze handlu ludźmi myśli się jak o takim głupku, który dał się wykorzystać. Nie jest ona kimś, kto w społecznym odczuciu zasługuje na szacunek i współczucie. Wstyd i poczucie winy towarzyszy szczególnie kobietom – zwłaszcza gdy były uwikłane w seksbiznes. Mamy ogromną łatwość oceniania czyichś zachowań i wyborów, a ludzie mają przecież marzenia! Chcą zmienić swoje życie, a ofiara handlu ludźmi to osoba, która z tych swoich chmur została ściągnięta na ziemię w sposób bardzo brutalny. Otoczenie potrafi jeszcze jej dokopać. Jako społeczeństwo pozwalamy na handel ludźmi, bo wszyscy czerpiemy z niego korzyści? Postępująca globalizacja, galopujący kapitalizm i zacieranie granic – to wszystko sprawiło, że handel ludźmi stał się szybszy i łatwiejszy. W związku z rozwojem gospodarczym i pogłębiającym się rozwarstwieniem społecznym popyt na tzw. tanią siłę roboczą stale wzrasta. Z tej sytuacji czerpiemy korzyści wszyscy – społeczeństwo, jak i państwo. Wszyscy chcemy mieć tanie towary i usługi. Zdarza się, że śliczne dziecięce ubranka drogich marek, szyją dzieci z krajów rozwijających się, które nie otrzymują wynagrodzenia za swoją pracę. Jako społeczeństwo się na to zgadzamy. Zdaje się więc, że nie robimy zbyt wiele, aby z tym haniebnym procederem walczyć, choć na ustach wielu znajdują się hasła o ochronie praw człowieka. Światowy Dzień przeciwko Handlowi Ludźmi 30 lipca obchodzimy Światowy Dzień przeciwko Handlowi Ludźmi. Przypominamy więc, na co należy uważać, gdy wybieramy się do pracy za granicę. Szukaj legalnych ofert pracy. Korzystaj z usług pośredników, którzy są zarejestrowani i mają certyfikat od marszałka województwa oraz pozwolenie na pośrednictwo pracy. Takich pośredników znajdziesz na stronie Krajowej Agencji Rejestru Zatrudnienia. Pamiętaj, że w UE pośrednictwo pracy jest usługą bezpłatną! Nie daj się namówić na dodatkowe opłaty i pożyczki. Sprawdź dokładnie ofertę pracy, która ciebie interesuje. Pozyskaj jak najwięcej informacji o swoim pracodawcy, dowiedz się, czy jego firma w ogóle istnieje. Pomóc mogą ci w tym odpowiednie organizacje lub policja. Im więcej wiesz, tym jesteś bezpieczniejszy. Nie bój się zadawać pytań o wysokość zarobków, zakres obowiązków, wymagane dokumenty. Zapytaj się, czy pracodawca zapewnia zakwaterowanie, o dojazd do pracy, miejsce pracy, ubezpieczenie. Czytaj dokładnie, co podpisujesz. Uważaj na wygórowane kary umowne. Obowiązkowo podpisz umowę przedwstępną i o pośrednictwo pracy. Nie decyduj się na pracę powyżej twoich kwalifikacji, której nie będziesz w stanie wykonać. Nie ufaj nieznajomym poznanym na Facebooku, Instagramie czy Tinderze, którzy nagle oferują ci pracę marzeń, w której będziesz zarabiał miliony. Takie rzeczy się nie zdarzają. Zapisz numery telefonów do polskiego konsulatu, organizacji pozarządowych i odpowiednich służb, które będą w sytuacji zagrożenia mogły ci pomóc. Zrób kserokopie dokumentów, które ze sobą zabierasz, np. paszportu, dowodu osobistego czy umowy o pracę. Ustal z bliskimi nietypowe hasło ratunkowe, które użyjesz, gdy będziesz w niebezpiecznej sytuacji. Pamiętaj, znacie je tylko wy. Zostaw im adres, pod którym będziesz przebywać za granicą oraz dane pracodawcy. Zainstaluj na telefon aplikację SAFE Travel & Work Abroad – znajdziesz w niej wskazówki dotyczące bezpiecznego podróżowania, a także przydatne kontakty do wykorzystania w niebezpiecznych sytuacjach. Potrzebujesz pomocy lub znasz kogoś, kto może stać się ofiarą? Zadzwoń na telefon zaufania dla ofiar i świadków handlu ludźmi: +48 22 628 99 99 Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla ofiar handlu ludźmi: +48 22 628 01 20 Więcej na ten temat dowiesz się na stronie kampanii "Galeria Anty Modern Slavery"
Zazwyczaj zadłużamy się w banku, jak deklaruje 75 proc. badanych, a co piąta osoba robi to podczas zakupów ratalnych. – Charakterystyczne jest to, że aż 20 proc. Polaków na pytanie, gdzie są aktualnie zadłużeni, odpowiada że w sklepie, w którym kupili coś na raty. Te osoby najwyraźniej nie czytały umów, które podpisywały i
Zakładamy, że firma znajduje się dopiero na początku drogi, została już zarejestrowana, powstał biznesplan (a przynajmniej jego założenia) wraz ze wstępną listą niezbędnych nakładów finansowych. Zakładamy również, że nie przekraczają one 50 tys. złotych. Jedynym problemem jest brak owych pieniędzy. Dokąd się najpierw udać, czyją ofertę rozważyć? Bank Kredyt bankowy przychodzi na myśl jako pierwszy. To oczywiste, ponieważ na czym jak na czym, ale na promowaniu oferty kredytowej banki nie oszczędzają. Sięgnięcie po kredyt firmowy nie jest jednak proste: trzeba przygotować się na zupełnie inną procedurę niż w przypadku kredytu dla osób fizycznych.»10 biznesów odpornych na kryzys Wbrew deklaracjom, banki raczej niechętnie finansują budowę firmy od podstaw, a termin „start-up” budzi w nich mało korzystne z punktu widzenia przedsiębiorcy skojarzenia – firmy bez kredytowej historii zajmują pierwsze miejsce w ich tabelach ryzyka. Preferowane są takie, które na rynku działają przynajmniej sześć miesięcy, a do tego mają rachunek firmowy w banku, w którym ubiegają się o finansowanie. Sam start łatwiej sfinansować, korzystając z kredytu dla osób indywidualnych, debetu w koncie, a nawet z karty kredytowej, w przypadku której – rozkładając spłaty na raty – można obniżyć oprocentowanie kredytu do kilkunastu procent w skali roku. Rozważając jednak skorzystanie z propozycji banku, warto wcześniej zorientować się, czy dostępne są jeszcze specjalistyczne linie celowe ze środków banków zagranicznych, np. Kredyt z Klimatem w BOŚ Banku udzielany ze środków rządowego banku niemieckiego KfW Bankengruppe w ramach Mechanizmu Wspólnych Wdrożeń. Polega on na uzyskaniu jednostek redukcji emisji CO2 poprzez inwestycje przyjazne środowisku. Po Kredyt z Klimatem może sięgnąć mikro-, mały i średni przedsiębiorca. BRE Bank udziela kredytów w ramach linii kredytowej Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Finansuje projekty MŚP przeznaczone zarówno na zakup aktywów materialnych oraz niematerialnych i prawnych, jak i na pokrycie zobowiązań związanych z cyklem produkcyjnym firmy dotyczącym jego standardowego działania. Z kolei Bank Zachodni WBK proponuje małym i średnim firmom kredyt Biznes Express EBI. Maksymalnie można dostać 500 tys. zł na pięć lat, a do 200 tys. zł jedynym wymaganym zabezpieczeniem jest weksel in blanco. Ale tu jedna uwaga: kredyty celowe przeznaczone są dla firm, które spełniają ściśle określone wymagania, głównie „charakterologiczne”. Innymi słowy: muszą działać w konkretnych Jak z sukcesem budować swój start-up? Reasumując: bank to dobry dostawca kapitału na rozwój już istniejącej firmy, ale gorszy w przypadku dopiero startującej. Łatwość skorzystania z oferty oceniamy na trzy gwiazdki w pięciostopniowej skali. Inkubatory technologiczne Ich kariera rozpoczęła się trzy lata temu na fali wykorzystywania funduszy unijnych oraz zainteresowania funduszy venture capital inwestycjami w drobne internetowe przedsięwzięcia, lecz z wykorzystaniem pośrednictwa odpowiednich dalej: »inkubatory rzadko finansują Inkubatory stawiają sobie za cel wspieranie kapitałowe pomysłów biznesowych, głównie z szeroko pojętej branży internetowej i technologii teleinformatycznych. Prowadzą działalność dzięki działaniu Programu Operacyjnego Innowacyjna Gospodarka, który daje im prawo do zainwestowania w jeden projekt nawet 200 tys. euro w zamian za objęcie 50 proc. udziałów w spółce. Zgodnie z wymogami Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości czas inwestycji nie może przekroczyć 10 lat. Ale uwaga: nie należy nastawiać się, że skoro mamy do czynienia z inkubatorem i mamy oryginalny pomysł na biznes, lecz brakuje nam pieniędzy, będzie on najprostszym rozwiązaniem. Instytucje te działają w określonych ramach prawnych i nie ma mowy o szerokim (czytaj: ryzykownym) rozdawnictwie. Zresztą ostatnio część z nich nastawia się bardziej na wspieranie start-upów w postaci np. udostępnienia lokali czy infrastruktury biurowej niż na czystym finansowaniu. Mimo to naprawdę oryginalny pomysł jest w stanie znaleźć w inkubatorze szybkie i pewne pieniądze. Trzy gwiazdki w pięciostopniowej skali. Fundusze zalążkowe Po wpisaniu terminu „seed capital w Polsce” do wyszukiwarki Google pojawia się prawie 40 tys. wyników. Ale to nie znaczy, że tyle funduszy zalążkowych działa na naszym rynku. Lista tych najpoważniejszych, a co najważniejsze – dysponujących kapitałem i doświadczeniem w ocenianiu jakości finansowanych projektów zamyka się w liczbie 30. Przy czym liczba ta każdego miesiąca może być całkiem inna, bo często fundusze tworzone są dla jednego lub kilku przedsięwzięć. Funduszom zalążkowym nie są potrzebne tony dokumentów, ba – firma, która chce wykorzystać środki z tego źródła, nie musi nawet istnieć! Pozyskanie pieniędzy uzależnione jest od jakości tzw. trasera, czyli jedno-, dwustronicowego opisu projektu (pomysłu), który ma przekonać fundusz do jego sfinansowania. Młodzi przedsiębiorcy zwykle obawiają się, że jeśli ujawnią swój pomysł, fundusz go skopiuje i wykorzysta. Gra jest jednak warta świeczki, bo fundusze seed capital są skłonne sfinansować przedsięwzięcia, które inni odrzucają na etapie wstępnego projektu. I to nie tylko takie o charakterze technologicznym. Wynika to z tego, że tworzą je prawie wyłącznie ludzie, którzy sami też zaczynali od zera. Zasłużone cztery gwiazdki, ale pod warunkiem że pomysłowi będzie towarzyszyć autentyczna pasja. Anioły biznesu Hasło „pieniądze od aniołów biznesu” jest tak samo atrakcyjne i nośne, jak nieosiągalne. Nie oszukujmy się, ta instytucja, często przywoływana w kontekście początków Google, Yahoo! czy Skype’a, w Polsce nadal jest marginesem finansowania działalności. Nie znaczy to jednak, że należy to źródło pieniędzy od razu skreślać. Największą trudnością w dotarciu do pieniędzy aniołów jest... dotarcie do samych projektom oferują oni pieniądze i doświadczenie, a w zamian obejmują udziały w przedsięwzięciu. Liczy się dla nich innowacyjny pomysł i kompetentny zespół, który pozwoli osiągnąć oczekiwaną stopę zwrotu z dalej: »jeśli nie Anioł, to... Jest tylko jedno ale: to głównie oni sami wyszukują obiecujące projekty, wykorzystując znajomość rynku i branży. Nie angażują się w przedsięwzięcia, których nie znają. Można powiedzieć, że finansują firmy, które w innych okolicznościach założyliby sami. Od innych podmiotów inwestujących w start-upy aniołów biznesu różni mniej sformalizowane podejście do analizy pomysłów. Ściągnięcie anioła polega głównie na rozpowszechnianiu ogólnej informacji o pomyśle na konkretny biznes, przede wszystkim w środowiskach funduszy venture capital i private equity. Daj się poznać, mów (ogólnie oczywiście) o pomyśle i daj się odnaleźć. Trzy na cztery pomysły, które wzbudzą zainteresowanie prywatnych inwestorów, kończą się inwestycją. Ocena? Trzy gwiazdki. Własna kieszeń Wielu pewnie zdziwi brak w tym zestawieniu funduszy unijnych. Celowo. Należy powoli przyzwyczajać się do wysychania tego źródła finansowania, a z drugiej strony liczba dokumentów i warunków, jakie należy spełnić, by uzyskać środki w krótkim czasie, kwalifikowałaby je do jednej gwiazdki. Najbardziej oczywistym i pewnym źródłem pieniędzy na realizację pomysłu biznesowego były, są i będą zebrane oszczędności. Poza nielicznymi błyskami geniuszu, które przeradzają się w poważne przedsiębiorstwa, decyzja o założeniu własnej firmy pozbawiona jest przypadku. Również jeśli chodzi o pieniądze na jej założenie i uruchomienie. W 90 proc. przypadków to zebrane wcześniej środki stanowią fundusz zalążkowy biznesu. To pieniądze dostępne od razu, bez formalności, bez zabezpieczeń, bez tłumaczenia, na co zostaną wydane. O ile są. Bo jeśli ich nie ma, wracamy do początku, czyli do banku… Zobacz też: »Piotr Wąsowski: z garażu na giełdę »Pierwszy Milion na iPada - ściągnij z App store Mimo pandemii koronawirusa rynek nieruchomości szybko odzyskał równowagę, a popyt wrócił do wysokiego poziomu. To samo dotyczy

Ranking e-commerce’ów. Gdzie i jak Polacy robią zakupy – rok w pandemii polskich Internautów. Wydatki Polaków w sklepach internetowych rosną najszybciej w Europie. Ponad połowa wydaje już tą drogą ponad 300 zł miesięcznie, a blisko 10 proc. nawet ponad 1000 zł miesięcznie, jak wynika z raportu firmy ExpertSender.

Dom polityka zlokalizowany jest nieopodal Warszawy. Tak mieszka Szymon Hołownia z Urszulą Brzezińską-Hołownią. Zajrzyj do naszej galerii i zobacz, jak prezentują się przytulne wnętrza
QpnVR.
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/31
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/68
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/66
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/22
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/14
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/30
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/75
  • 49ufb6bz2x.pages.dev/20
  • gdzie polacy chowają pieniądze w domu